III Droga Światła – Eucharystia

Eucharystii w Sanktuarium Miłosierdzi Bożego przewodniczył delegat biskupa kaliskiego ks. kan. Bogumił Kempa – wikariusz sądowy. 

– Papież Franciszek umarł, ale Ten, który rządzi Kościołem i światem żyje. Jezus Chrystus. Skończył się pontyfikat, nie ma Piotra. Ale… Eucharystia jest sprawowana, Pan nie zostawia swoich dzieci, przychodzi mimo drzwi zamkniętych. I jest teraz z nami – mówił kapłan, wskazując, że fundamentem wiary jest sam Chrystus, obecny w Eucharystii, Słowie Bożym i wspólnocie wiernych. W obliczu dzisiejszej niepokoju i niepewności, ks. Bogumił przywołał postać św. Tomasza, który zmagał się z wątpliwościami i bólem. – A może właśnie dlatego, że miał ten ciężar, ten lęk, ten ból Pan pozwolił mu dotknąć swoich ran. Może właśnie dlatego, że nie dał rady, Pan przybliżył się właśnie do niego. Bo Jezus przyszedł do grzeszników, do ludzi słabych, przyszedł do nas, przyszedł do ciebie, do mnie… Przyszedł, by pokazać swoje otwarte serce i powiedzieć: dotknij się go, rozdrap na nowo moje rany, poczuj, jak bije moje serce, zbliż się do Mnie, nie bój się – przypominał, wskazując na nieskończoną miłość Boga, który nie odrzuca nikogo. Ks. Kempa przypomniał, że Święto Miłosierdzia Bożego zostało ustanowione z woli samego Jezusa objawionego św. Siostrze Faustynie. – Dziś otwarte jest niebo. Pan rozlewa swoje miłosierdzie, swoje przebaczenie. Przybliża się do ciebie, ponieważ po prostu cię kocha – mówił kapłan wskazując, że Bóg przebacza i nikt nie powinien bać się powracać do Jezusa, nawet upadając wielokrotnie. Zachęcał do świadczenia o Miłosierdziu odwołując się do słów Ojca Świętego Franciszka. – „Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz by umożliwić spotkanie z tą przenikającą do głębi miłością, jaką jest Boże miłosierdzie. Aby mogło się to zdarzyć, trzeba wyjść. Wyjść z kościołów i parafii, wyjść i pójść szukać ludzi tam, gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie nie mają nadziei” uczył Ojciec Święty – powiedział kapłan wskazując, gdzie dziś Chrystus czeka na nasze miłosierdzie: w jadłodajniach dla bezdomnych, hospicjach, domach samotnych seniorów, a także wśród sąsiadów, często zagubionych i cierpiących obok nas. Ks. Bogumił zakończył homilię zaproszeniem do osobistego oddania się Bożemu Miłosierdziu. – Oddaj Panu swoje życie. Pozwól Mu dotknąć swojego życia, swoją słabość, swój grzech. I zapragnij być jak On: miłosierny – zachęcił ks. kan. Bogumił Kempa.

Wspólnie z ks. Bogumiłem modlił się ks. prał. Andrzej Szudra, o. Jakub Gis CP, ks. kan. Marcin Taisner, ks. kan. Maciej Wyzujak, ks. kan. Mariusz Pohl oraz Ks. Krzysztof Tomalkiewicz.

Przez całą Mszę św. oraz Wieczór Uwielbienia kapłani z ostrowskich dekanatów udzielali sakramentu pokuty.

Homilia ks. kan. Bogumiła Kempy

Spotykamy się dzisiaj w tym sanktuarium w momencie szczególnym. Kościół jest zatopiony w radości zmartwychwstania i jednocześnie w modlitwie, bo odszedł Piotr.

Na początku jednak chciałem Wam przekazać Dobrą Nowinę: papież Franciszek umarł, ale Ten, który rządzi Kościołem i światem żyje. Jezus Chrystus. Skończył się pontyfikat, nie ma Piotra. Ale… Eucharystia jest sprawowana, Pan nie zostawia swoich dzieci, przychodzi -mimo drzwi zamkniętych. I jest teraz z nami. Wypełnia tę świątynię, obecny pod postacią chleba i wina, w swoim Słowie, obecny w prezbiterach sprawujących Mszę św., obecny w Tobie – Kościele Pana, wspólnoto ludu bożego, wspólnoto wiary. Jezus żyje i jak mówi św. Paweł „więcej nie umiera, śmierć nie ma nad nim już władzy”. Przychodzi do nas zalęknionych, zaskoczonych, niepewnych… A my czyż nie czujemy się dziś tak jak apostołowie wtedy, w wieczerniku? Czyż nie ma w nas pytania: co dalej?

I oto Pan przychodzi z odpowiedzią: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299). Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski” (Dz. 699).

Dziś otwarte jest niebo. Pan rozlewa swoje miłosierdzie, swoje przebaczenie. Przybliża się do ciebie, ponieważ po prostu cię kocha.

Dzisiaj wszyscy jesteśmy Tomaszami. Czasem zżymamy się na niego, że był niewierny. Ale czy przypadkiem nie jesteśmy jak on? Zastanawiam się dlaczego Tomasza nie było w wieczerniku, gdy Jezus przyszedł po raz pierwszy. Jak daleko odszedł, jak bardzo uciekł, ile musiało być w nim zwątpienia, lęku, bólu? Ile musiało być bólu w człowieku, który przecież jeszcze tak niedawno, gdy Jezus szedł do Betanii po śmierci swojego przyjaciela Łazarza, deklarował: „chodźmy i my, by razem z Nim umrzeć”. Ileż musiało być zwątpienia w Tomaszu, który pytał Jezusa: „Panie nie wiemy dokąd idziesz, jakże więc możemy znać drogę”? I usłyszał: „ja jestem drogą, prawdą i życiem”. Co działo się więc w jego sercu, jaki ciężar dźwigał, że „nie był z nimi kiedy przyszedł Jezus”. A może właśnie dlatego, że miał ten ciężar, ten lęk, ten ból Pan pozwolił mu dotknąć swoich ran. Może właśnie dlatego, że nie dał rady, Pan przybliżył się właśnie do niego. Bo Jezus przyszedł do grzeszników, do ludzi słabych, przyszedł do nas, przyszedł do ciebie, do mnie… Przyszedł, by pokazać swoje otwarte serce i powiedzieć: dotknij się go, rozdrap na nowo moje rany, poczuj, jak bije moje serce, zbliż się do Mnie, nie bój się…

Papież Franciszek mówił: „W Tomaszu zawarta jest historia każdego wierzącego, każdego z nas: są to trudne chwile, kiedy wydaje się, że życie zaprzecza wierze, kiedy przeżywamy kryzys i potrzebujemy dotknąć i zobaczyć. Ale, podobnie jak Tomasz, właśnie tutaj odkrywamy na nowo serce Pana, Jego miłosierdzie. W takich sytuacjach Jezus nie przychodzi do nas triumfalnie i Z przytłaczającymi dowodami, nie czyni pompatycznych cudów, lecz ofiaruje serdeczne znaki miłosierdzia. Pociesza nas w taki sam sposób, jak w dzisiejszej Ewangelii – ukazując nam swoje rany. Nie zapominajmy tego: przed grzechami, przed najbrzydszym grzechem, naszym, czy innych jest zawsze obecność Pana, który ofiaruje swoje rany. Nie zapominajmy tego, że przed naszymi grzechami są rany Pana, które są zawsze potężniejsze niż grzech”.

Dlatego właśnie święto Miłosierdzia jest dniem wielkiej nadziei. Tak, jesteśmy słabi, upadamy w grzechy, gubimy się. Ale Pan – poprzez s. Faustynę mówi dziś do nas: „Mów ludziom o moim nieskończonym miłosierdziu! Powiedz im, aby nie stawiali mu tamy w ich własnym sercu. Miłosierdzie moje działa we wszystkich sercach, które mu otwierają swoje drzwi; jak grzesznik tak i sprawiedliwy potrzebuje mego miłosierdzia”.

Papież Franciszek mówił, że „miłosierdzie” jest sercem Ewangelii. Jest „imieniem Boga”, „dowodem Jego tożsamości”, „najmocniejszym przesłaniem Pana”. Przyjąć miłosierdzie to „poczuć czułość Boga i odczuć Jego objęcie”. „Boże miłosierdzie! Tak wielka miłość, tak głęboka miłość Boga względem nas, miłość, która nie zawodzi, zawsze chwyta, nas za rękę i nas podtrzymuje, podnosi, prowadzi” – mówił z zachwytem Ojciec Święty. I dodawał: „Nie lękajmy się do Niego zbliżyć! On ma serce miłosierne! Jeśli ukażemy Jemu nasze wewnętrzne rany, nasze grzechy, On zawsze nam przebacza”. „Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem” – mówił Franciszek. Boże przebaczenie: „nie upokarza człowieka, ale wynosi na szczyty świętości i czyni autentycznym świadkiem wiary”. Dlatego nie bój się zbliżyć do Jezusa z żadną swoją słabością, żadnym grzechem. Nie poddawaj się zniechęcaniu, gdy znów upadniesz w to samo. Naucz się wybaczać sobie samemu, bo przecież Bóg jest twoim Ojcem, a nie oskarżycielem i potępicielem. „Pan chce, żebyśmy jeszcze głębiej doświadczyli Jego miłosierdzia -mówił papież Franciszek abyśmy nigdy nie oddalili się od Jezusa, nawet wtedy, kiedy myślimy, kiedy nam się wydaje, że ze względu na nasze grzechy jesteśmy najgorsi. On kocha nas, jako takich, w ten sposób także Jego miłosierdzie staje się rzeczywistością dla nas”.

Bóg jest dobry. „Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, On sam nas stworzył, my Jego własnością, jesteśmy Jego ludem, owcami Jego pastwiska” (Ps. 100).

A doświadczywszy miłosiernej miłości, sami bądźmy miłosierni. „Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz by umożliwić spotkanie z tą przenikającą do głębi miłością, jaką jest Boże miłosierdzie. Aby mogło się to zdarzyć, trzeba wyjść. Wyjść z kościołów i parafii, wyjść i pójść szukać ludzi tam, gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie nie mają nadziei” uczył Ojciec Święty. Jak to czynić? Jezus w naszym mieście często jest bezdomny i głodny. Wiedzą o tym dobrze siostry albertynki, które wraz z fundacją „Głodnych nakarmić” i kilkoma szalonymi ludźmi prowadzą jadłodajnię dla bezdomnych. Jezus w naszym mieście często jest samotny, cierpi i umiera w samotności. Wiedzą o tym dobrze ludzie, którzy wraz z fundacją „Jak wygrać życie” od lat próbują zbudować w Ostrowie hospicjum. Jezus w naszym mieście często ma oblicze pełne smutku i bezradności. Wiedzą o tym dobrze ludzie z parafialnych kół „Caritas”, którzy codziennie pomagają najuboższym, a nieraz mówią, że brakuje ludzi do pomocy, że nie mają już sił. Jezus w naszym mieście cierpi ze starości, często nie znajdując człowieka, który zrobiłby Mu zakupy, albo przez chwilę posiedział i pogadał choćby o pogodzie. Jezus w naszym mieście, a może na twojej ulicy, na twoim osiedlu, twoim bloku a może nawet w twoim domu, za ścianą, ma oblicze człowieka wykluczonego, pogrążonego W depresji, uzależnieniu, bezradności… Tyle twarzy Jezusa potrzebuje twojego, „bożego miłosierdzia”. „Odkrywajmy rany naszych braci i sióstr” – prosił nas Franciszek. I dodawał: „A jeśli zatroszczymy się o rany bliźniego i wylejemy na nie miłosierdzie, odradza się w nas nowa nadzieja, która pociesza w obliczu utrudzenia”. Zastanówmy się więc, czy w ostatnim czasie dotknęliśmy ran kogoś cierpiącego na ciele lub na duchu; czy przynieśliśmy pokój zranionemu ciału lub złamanemu duchowi; czy poświęciliśmy nieco ezasu, by wysłuchać, towarzyszyć, pocieszyć. Kiedy to czynimy, spotykamy Jezusa.

Święto Miłosierdzia. To dzień, w którym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski”. Oddaj Panu swoje życie. Pozwól Mu dotknąć swojego życia, swoją słabość, swój grzech. I zapragnij być jak On: miłosierny. Amen.

Zobacz również:


Podobne wpisy